Presety do Lightroom – placebo dla początkujących czy narzędzie dla profesjonalistów?

Z presetami do Lightrooma jest trochę jak z siłownią w styczniu. Wszyscy są na starcie podekscytowani, motywowani, gotowi na „nową jakość zdjęć” i „styl filmowy”. Kupują paczkę presetów od gościa, który umie w marketing, odpalają Lightrooma, nakładają filtr i… rozczarowanie. Bo wyszło coś między „tanio zrobione” a „ale przecież miało być inaczej”.
No właśnie.
Preset nie myśli za Ciebie
To nie jest czarodziejska różdżka, która nagle sprawi, że zdjęcie zrobione przy lodówce w kuchni nagle wygląda jak kadry z Islandii. To zapis ustawień. Punkt wyjścia. A nie gotowiec.
Problem w tym, że większość ludzi używa presetów jak parówek – szybko, łatwo i byle jak. Nałóż preset, wyeksportuj, wrzuć na Insta, dopisz #moodyvibes i licz lajki.
Tylko że tak naprawdę, to nie działa.
Gdzie leży problem?
W dwóch miejscach:
-
Brak zrozumienia światła i koloru.
Jeśli nie wiesz, czemu preset działa dobrze na jednym zdjęciu, a fatalnie na innym, to nie masz kontroli – masz loterię. -
Zła jakość presetów.
Na rynku jest milion paczek presetów – 90% z nich to kopie kopii. Źle wyważone kontrasty, przegięte kolory skóry, zgubiona szczegółowość. Wygląda ładnie na screenach, działa tragicznie na żywo.
Presety, które działają, mają wspólne cechy
-
Nie zabijają detali.
-
Dają się łatwo dopasować (bo preset to tylko baza, nie wyrok).
-
Są zrobione przez ludzi, którzy naprawdę robią dobre zdjęcia – a nie przez ludzi, którzy robią dobre mockupy.
„Kupiłem presety, ale moje zdjęcia dalej są słabe”
Bo preset nie rozwiązuje problemów technicznych. Nie poprawia kompozycji. Nie ukryje błędnej ostrości. Nie uratuje zdjęcia zrobionego pod słońce w trybie auto. To tylko narzędzie – tak jak klucz francuski nie naprawi samochodu sam z siebie. Trzeba wiedzieć, gdzie i jak przyłożyć. Presety do lightrooma https://www.ledzinski.pl/lightroom-presets-mobile/ właśnie tutaj u Jurka Ledzińskiego są dobrze opisane.
Czy warto mieć własne presety?
Zdecydowanie tak. Jeśli obrabiasz setki zdjęć miesięcznie, masz swój styl i wiesz, czego szukasz – własne presety to przyspieszenie pracy. Robisz raz, używasz sto razy. Ale do tego trzeba dojść. A nie iść na skróty.
Bo gotowy preset to może i styl – ale nie Twój. CHoć obecnie, to trudno znaleźć kogoś o kim można powiedzieć, że ma własny styl obróbki.
Podsumujmy
Preset to nie cud. To skrót. Ale jak każdy skrót, może cię wyprowadzić na manowce, jeśli nie znasz trasy. Więc zanim zaczniesz zbierać kolejne paczki presetów „w klimacie analogowym”, lepiej zainwestuj w naukę, w dobre zdjęcia i w zrozumienie koloru.
A jak już to masz – wtedy możesz się bawić. Z głową.